środa, 26 października 2011

Przyjaciel znaleziony w parku

SV choć niezbyt duże, jest naprawdę pięknym miasteczkiem. Pełnym ciekawych rzeczy, wspaniałych miejsc i niezapomnianych ludzi. Dzisiaj po raz pierwszy odwiedziłam okoliczny park- czekała mnie tam wspaniała niespodzianka. Wczoraj rano w gazecie przeczytałam, że Agnieszka Zadek, mieszkanka SV ma do oddania kilka psiaków, od razu zapragnęłam się z nią spotkać i zobaczyć te słodkie czworonogi- kto wie, może w którymś znalazłabym przyjaciela na zawsze? Niestety Agnieszka okazała się być niedostępna i mimo, iż w gazecie podano adres zamieszkania cały dzień nie mogłam nikogo zastać w domu. Po południu znużona ciągłym koczowaniem pod mieszkaniem Panny Zadek postanowiłam wybrać się do miejskiego parku nieopodal. Nie uwierzycie kogo tam zobaczyłam- nie nie chodzi o Agnieszkę- poza tym i tak nie wiedziałam jak owa dama wygląda, więc nawet jak bym ją zobaczyła nie byłabym w stanie jej rozpoznać.
Na środku parku beztrosko bawiła się dwójka pięknych psiaków, jednak moją uwagę najbardziej zwrócił trzeci szczeniak. Zdawał się być zupełnie nie zainteresowany zabawą i w ogóle nie zwracał uwagi na poczynania reszty.W tym momencie wiedziałam już, że chce tego właśnie psiaka- jak się później okazało- suczkę.


Zadziwiające było to, że nikt nie podszedł do mnie gdy bawiłam się z Niną- imię suczki poznałam dopiero następnego dnia. Nikt nie zainteresował się co robię z tym małym pieskiem, odruchowo uznałam więc, że pieski są bezpańskie i postanowiłam zabrać suczkę do domu. Niestety jak się okazało myliłam się- zwierzątka miały właściciela. O tym, kto był właścicielem szczeniąt dowiedziałam się dopiero następnego dnia, gdy Panna Zadek wreszcie raczyła do mnie oddzwonić i zaprosić do siebie, abym mogła obejrzeć pieski. W prawdzie nie za bardzo chciałam jechać, musiałam w końcu wykombinować co by tu zrobić, żeby Nina mogła u mnie zamieszkać, ale w ostateczności uznałam, że nie zaszkodzi obejrzeć maleństwa. Nie uwierzycie kogo tam zobaczyłam- dokładnie tak- na podwórku beztrosko bawiła się Nina. Nie mogłam zabrać jej od razu do siebie- chociaż do teraz nie mam pojęcia dlaczego- tak po prostu zażyczyła sobie Panna Zadek. Jednak już następnego dnia pojawiła się u mnie Agnieszka z pieskiem, aby podpisać ostateczną umowę.

 
W ten oto sposób w moim domu pojawiła się Nina- obecnie zwana Kropką Maj.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz