środa, 9 listopada 2011

Kolacja u Kuby

Pisałam Wam wczoraj, że zostałam zaproszona na dzisiaj na kolację do rodziców Kuby. Właśnie wróciłam i postanowiłam od razu opisać Wam jak było. Otóż całkiem nie źle- na prawdę fajnie. Tylko był jeden szkopuł, Jakub zapomniał mi powiedzieć, że to nie będzie zwykła kolacja, a przyjęcie w strojach kąpielowych, na którym pojawią się również dziadkowie i przyjaciele rodziny:


Trzeba jednak przyznać, że przyjęcie się udało, rodzice Kuby to bardzo mili i przyjacielscy ludzie, Jego siostry również są wspaniałe- łatwo mi się z Nimi rozmawiało, nie krępowałam się., Czułam się bardzo swobodnie i naturalnie. Poza tym fajnie było pobyć przez chwilę w prawdziwej rodzinie, która spędza wolny czas w swoim towarzystwie i która z tego co widziałam dobrze się ze sobą czuję. Patrząc na rodzinę Jakuba zastanawiałam się czy Ja też będę kiedyś miała taka rodzinkę- wesołą, kochającą się, dużą rodzinę. Dzieci lubiące spędzać ze mną czas, męża, dla którego będę liczyć się tylko Ja, teściów, do których będę mogła zwracać się "mamo" "tato". Kurcze dziwnie to nawet napisać, a  co dopiero tak do kogoś powiedzieć. Ciekawe jakie to uczucie móc codziennie mówić do kogoś Mamo, przytulać si ei wiedzieć, że masz rodzinę, która nigdy Cię nie zostawi- kiedyś na pewno się dowiem :)
No ale póki co wróćmy do przyjęcia. Było na prawdę bardzo udane, znaleźliśmy z Kubą nawet trochę czasu żeby pobyć we dwoje i pogadać:


Tak więc podsumowując- imprezę uważam za udaną! Fajna ta rodzinka McKenzich :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz